Dopiero teraz po kilkunastu już godzinach od zakończenia konferencji Apple mam czas aby w spokoju opisać swoje wrażenia. Od jakiegoś już czasu oglądam Applowe konferencje bocianiego gniazda w Chwili. Tak samo było w tym roku, to dobre miejsce aby na spokojnie śledzić to co się dzieje na scenie. Podzieliłem wrażenia na trzy części, nie traktujcie ich jako kompletnego przewodnika po nowościach to po prostu moja opinia.
Nowy komputer Apple to po prostu MacBook, nie Air nie Pro nie coś tam tylko zwykły MacBook. To zresztą nie ważne, jako, że będzie dostępny w trzech kolorach srebrnym, gwiezdno-szarym i goldowym :) i tak ludzie będą dodawali do nazwy właśnie oznaczenie koloru. Jednak to nie kolory decydują o tym, że zaprezentowany wczoraj mowy model MacBooka to kolejny przełomowy komputer od Apple. To właśnie Apple jako pierwsze pozbyło się z komputerów dyskietek, napędów CD, a teraz pozbywa się klasycznego złącza USB zastępując je złączem USB-C, starają się nam powiedzieć „Żyjemy w czasach ultramobilności po co no nam jakieś wtyczki”. Ultramobilny jest zresztą cały komputer, ekran 12” Retina i waga poniżej kilograma. Do tego bateria, która wystarczy na cały dzień pracy. Nabywca może wybierać tyko trzy modele – droższy 7799 zł z procesorem Intel Core M 1,2 GHz, 8GB RAM i 512GB dysku, tańszy za 6299 zł z procesorem Intel Core M 1,1 GHz, 8GB RAM i 256GB dysku i wersję z procesorem 1,3 na zamówienie. Wspomniane złącze USB-C kryje w sobie porty ładowania, USB 3, DisplayPort, VGA oraz HDMI. Oczywiście to nie wszystkie nowości w tym komputerze, który jest całkowicie nową konstrukcją z nową klawiaturą i nowym touchpadem i totalnym brakiem aktywnego chłodzenia – żadnych wentylatorów.
Dla mnie to komputer prawie idealny. Nie mam żadnego problemu z jednym złączem i zdecydowanie nie zgadzam się, że to komputer do kawiarni. Już dawno nie używałem w komputerze żadnego portu oprócz ładowania, większość danych wymieniam przez różnego rodzaju chmury, a jeśli już będę potrzebował podpiąć coś po kablu to są dostępne różnego rodzaju przejściówki. Dlatego gdyby Apple dało wczoraj możliwość zakupu to wersja gwiedno-szara już by była moja. Niestety do sprzedaży wejdzie on dopiero 10 kwietnia, a mi włączyły się wątpliwości, obawiam się bowiem zbyt małej wydajności. Poczekam więc na pierwsze benchmarki i dopiero wtedy zdecyduję, a może nawet poczekam do pierwszych osobistych testów.
Wraz z nowym MacBookiem Apple rezygnuje z dwóch dość charakterystycznych dla marki cech. Znika bowiem świecące jabłuszko na klapie ekranu oraz znika złącze ładowania MagSafe. Będzie mi brakowało jednego i drugiego, ale trzeba iść do przodu.