Komórkowe zdziwienia

Jestem dość świadomym klientem, ale przy tym bardzo leniwym. Jak z czymś jest mi wygodnie to nawet wiedząc, że gdzieś jest lepiej i taniej, nie idę tam bo mam wygodnie. Dokładnie tak miałem od jakiegoś czasu z moim głównym numerem telefonu w T-Mobile – operator jest tu mało ważny, bo podobnie jest u całej pierwszej czwórki. Moja umowa zamieniła się z terminowej na czas nieokreślony, ale ja nie widziałem powodu aby ją renegocjować. Niestety od jakiegoś czasu pojawił się problem, który spowodował, że przestało mi być wygodnie. Tutaj będzie pierwsze zdziwienie. 

Czytaj dalej

Nadgryzieni …. codziennie … serio codziennie!

Stare indiańskie przysłowie mówi, że lepiej więcej niż mniej lub coś takiego. W każdym bądź razie kto nie idzie do przodu ten się cofa. Dlatego zapraszam Was do odświeżonego podcastu Nadgryzieni, od dziś codziennie, około godziny 21, w krótszej formule odcinka i nie tylko Apple, choć raczej o technologii. To co się nie zmienia to prowadzący czyli Wojtek, Dominik i ja, ale w odcinku będziemy występować parami.
Zapraszam do słuchania i dajcie znać jak Wam się podoba nowa formuła.

Najbardziej brakuje ….

Zrzut ekranu 2014-08-21 o 12.57.13Jestem na kempingu w Chałupach, ale to taki urlop nie urlop. Oprócz odpoczywania, chorowania, zajmowania się dzieckiem muszę też pracować. Przekonuję się przy tym czego najbardziej brakuje mi zazwyczaj w moim geekowym życiu. Wcale nie jest to prąd, urządzenia mogę naładować wszędzie. Są power banki, są gniazda w knajpach i przyczepach kempingowych. Wcale problemem nie jest też system operacyjny na urządzeniach. Wszystkie swoje prace mógłbym wykonać z iPada, MacBooka, pewnie też dużo z iPhone’a. Ba nawet Windows i Andorid dały by radę. Pewnie nie odkryję ameryki kiedy powiem, że najbardziej brakuje mi wiaderka z INTERNETEM!.
Na polu kempingowym jest Wi-Fi, które prawie nie działa oraz zasięg 3G tak marny, że najchętniej wyrzuciłbym modem przez okno. Tak prozaiczna rzecz jak za słaby internet psuje mi większość planów jakie miałem na ten tydzień. Pokazuje mi też jak bardzo jesteśmy uzależnieni od Internetu. Moje praca praktycznie bez niego nie istnieje, Wasza też nawet jeśli jeszcze o tym nie wiecie.

Internet 1.0 to zły pomysł

ewolucjaBardzo rzadko zdarza mi się pisać na tym blogu na tematy nie do końca związane w technologią, tym razem jednak chciałbym abyście poznali moje zdanie. Na co dzień doświadczam „hejtu” internetowego, niektórzy z Was nazywają mnie pedałem, idiotą, zaślepionym głupkiem – to kilka z tych lżejszych określeń. Wszystko to dlatego, że wolę iPhone’a od telefonu z Andoridem i MacBooka od komputera z Windows. Mam już jednak sporo lat na karku i wiem, że robiąc coś bardziej publicznie niż do szuflady zawsze narażamy się na krytykę, dlatego specjalnie tym hejtem się nie przejmuję, co więcej nawet mnie trochę bawi. Nie raz miałem genialny ubaw ze znajomymi czytając komentarze na blogu. Fala hejtu jednak w pewnym momencie zaczęła przeszkadzać moim czytelnikom. Zrobiłem wtedy prosty zabieg i zablokowałem anonimowe komentarze w systemie Disqus jakiego używam na blogu. Większość hejterów piszących kąśliwe „komcie” to jednak skończeni lenie, gdyby nimi nie byli to by mieli zajęty dzień czymś innym niż robieniem z siebie idioty, więc te najgorszej jakości komentarze szybko znikły. Ciągle jest sporo nieprzychylnych, ale je często rozumiem, staram się odpowiadać, przekonywać lub po prostu  dowiedzieć się, że zrobiłem błąd lub literówkę. Nikt nie musi się przecież ze mną zgadzać, a ja nie jestem idealny. Możliwość komunikacji z czytelnikiem to dla mnie tak duże „dobro”, że nie zrezygnuję z niego tylko dlatego, że ktoś nie używa języka wyuczonego u profesora Miodka lub uważa, że Apple to gówno. Głosy takich ludzi też chcę słyszeć i jeśli są tego warte to odpowiadać.
Wspominam o tym bo mój bliski współpracownik i bardzo bliski kolega czyli Wojtek zablokował komentarze na www.makoweabc.pl. Nie on pierwszy zrobił taki krok i nie on ostatni. Osobiście uważam, że to jednak zdecydowany krok wstecz, krok w kierunku Internetu 1.o czyli takiego w którym garstka publikuje, a reszta może tylko czytać i w dezaprobacie lub aprobacie najwyżej zamknąć kartę w przeglądarce. To duży krok wstecz, którego nie warto robić z powodu kilku nudzących się idiotów.

Technologia może nas łatwo oszukać

Prima Aprilis za nami. Mój żarcik nie był jakiś wykwintny, ale ręka była prawdziwa, przedmiot w ręku też, ale trochę powiększy. Ja jednak nie o tym. Dziś pierwszy raz miałem na głowie Oculus Rift czyli okularo-hełmn, słynny ostatnio bo kupił go Facebook. Jego zadaniem jest przenoszenie nas do trzeciego wymiaru. Podobne konstrukcje miałem na głowie już chyba z 10 lat temu i grałem w nich w Doom’a. Wtedy jednak nie czułem nic z tego co czułem dziś. Dziś zaś stałem pewnie na nogach po środku pokoju i wirtualnie jechałem kolejką górską. Niektóre zakręty powodowały, że chwiałem się na nogach jak po niejednej kolejce. Technologia mnie oszukała, zrobiła mi Prima Aprilis w najlepszym wydaniu. Cała zabawa odbywała się w mojej głowie, której ciało się poddało. Nie było żadnych przeciążeń, a ja się chwiałem jakby były. To niesamowite jak łatwo technologia może oszukać nasze ciało. Mam przed oczami marnej jakości obraz, wiem, że to tylko zabawa, a jednak moje ciało poddało się temu bezwiednie. Strach pomyśleć co będzie jak grafika się poprawi.

Kilka razy pisałem Wam, że obecna technologia mnie nudzi, że smarthony i tablety są nudne. Teraz powiem Wam co nie jest nudne – połączenie Oculus Rift z Google Glass to jest to na co czekam. Oszukanie mnie i przeniesienie w inny wymiar. To będzie przyszłość. Idziemy po Warszawie, a widzimy Wenecję, kochamy się z własną dziewczyną, a za jedyne 0,89 Euro możemy mieć zamiast niej ciało Monici Bellucci. Podoba się Wam? Nie? Przykro mi to Was czeka.

Tablet z wyborem systemu – iOS, Android, Windows – tak czy nie?

Na filmie możecie zobaczyć jak haker @Winocm zastosował multiboot na iPadzie 2. W dość szybki sposób pozwala on przełączyć się między systemem iOS 5.1, iOS 6.1.3 oraz iOS 7.0.6. Oczywiście to wszystko trochę sztuka Jailbreaku dla sztuki Jailbreaku. Jednak przychodzi mi do głowy taka myśl – chętnie zobaczyłbym na rynku tablet sprzedawany przez niezależnego producenta, który oferowałby go bez systemu z możliwością instalacji do wyboru iOS lub Android lub Windows. W końcu tablety to komputery, a na komputerach raczej nikt nam nie zabrania instalować systemów jakie tam sobie chcemy. Problemem jest jedynie dobranie właściwego sprzętu i tyle. Chyba jednak go nie doczekam.

Interesujące jest też to, że jeszcze nikt nie uruchomił nawet w szczątkowej formie iOS’a na jakimś urządzeniu nie od Apple, odwrotne przykłady czyli Android na iPhone już widzieliśmy.