Cały lot z iPadem mini Retina

caly lot z ipadem mini retinaWczoraj rano Apple zaskoczyło wszystkich i wprowadziło do sprzedaży iPada mini. Zaskoczyło też siebie bo wczoraj nie było go w fizycznych sklepach Apple Store choć online był dostępny. Sama data wprowadzenia jest też takim małym psikusem – były plotki, że pojawi się 21, a on pojawił się 12 i to we wtorek. Apple jest nieprzewidywalne :). Na szczęście dziś już był dostępny i przy kolejnej wizycie w Apple Store Nicea udało mi się go kupić. Niestety były tylko wersje bez modemu, te z modemem pojawią się podobno za tydzień. Co ciekawe dziś nie można było wejść do sklepu i zabrać go z półki, należało najpierw go zamówić korzystając z Apple ID, a następnie po sekundzie odebrać.
Dzisiejszy dzień układa się tak, że dużo czasu spędzam w samolotach i na lotnisku. iPada mini konfigurowałem więc na lotnisku w Nicei, pierwsze wrażenia zdobywałem w czasie lotu, a spisuję je przy bawarskim piwku na lotnisku w Monachium.

Wrażenie organoleptyczne
iPad mini jaki jest wie każdy. W stosunku do pierwszego modelu nie zmieniły się jego zewnętrzne wymiary i pasuje nawet do niego stary Smart Cover. Jednak jeśli weźmiemy go do jednej ręki to zmianę wagi odczujemy od razu. Nie ma żadnego problemu aby z zamkniętymi oczami odróżnić, który to stary, a który nowy model. To zastanawiające bo przecież to tylko 20g – mniej niż 10%. Oczywiście po chwili różnica w wadze przestaje być zauważalna i pojawia się dopiero gdy znowu weźmiemy poprzedniego mini do ręki. W czasie prawie dwugodzinnego lotu ręka mi się nie zmęczyła.

Wydajność
Poprzedni iPad mini nie był liderem wydajności – bardzo łagodnie ujmując. Nowy iPad jest praktycznie tak samo wydajny jak iPad Air. Drobne różnice na plus iPada Air wynikają z innego taktowania procesora (1,4 GHz w Air vs 1,3 GHz w Mini). Benchmarki pokazują, że jest pięć razy szybszy niż poprzedni model. W codzienej pracy systemu takiego wzrostu wydajności nie doświadczycie, jest szybciej, ale nie pięć razy. Jednak niektóre rzeczy działają zdecydowanie sprawniej, otwieranie dużych PDF, uruchamianie skomplikowanych aplikacji, Safari, Mail w tych elementach widać znaczy wzrost wydajności. Jednak najbardziej spektakularnie jest w wymagających grach. Uwielbiam grać w Real Racing 3 i na poprzednim modelu było to niemożliwe, gra zbyt przycinała. Na modelu z Retiną jest płynnie tak samo jak na iPhone 5s, na tyle dobrze, że chyba przerzucę się właśnie na granie na Mini.

Wyświetlacz
WOW w końcu w Mini jest Retina. Bardzo dawno nie używałem iPada z Retiną więc przesiadka robi na mnie kolosalne wrażenie. Mogę czytać PDFy z gazetami bez powiększania, przy książkach renderowanie czcionek jest tak dobre, że chce się jeszcze bardziej czytać, jest po prostu doskonale. Podobnie jest z odwzorowaniem kolorów, jest takie samo jak w iPadzie Air ale trochę inne niż w iPhone 5s. Na nowym iPadzie mini względem iPhone 5s mamy odrobinę zimniejsze i bardziej pastelowe kolory, sam nie wiem które mi się podoba bardziej – chyba to z iPhone 5s. Sam ekran jest moim zdaniem jednak lepszy niż w iPadzie Air, a to za sprawą upakowania pikseli. W Air mamy 264 ppi, a w Mini z Retiną 326 ppi. To naprawę widać, w Apple Store porównywałem ze sobą oba ekrany w tym samym czasie i różnica może nie jest tak duża jak między dużym iPadem z Retiną i bez Retiny, ale jest widocznie zauważalna. Znów w bezpośrednim porównaniu nie ma szans aby się pomylić.

Jak dla mnie iPad mini z Retiną to najlepszy iPad jaki powstał. Ten model, który kupiłem nie jest docelowy bo kupiłem najmniejszą wersję pojemnościową bez LTE. Docelowo zamienię ją na wersję właśnie z modemem i większą pamięcią, do tego czasu od Mini mnie nie oderwiecie. Oczywiście jeśli macie pytanie to pytajcie – odpowiem już w Warszawie.

Dlaczego nie kupię iPada Air

Podzieliłem się na Twitterze opinią, że raczej nie kupię iPada Air i to nie będzie pierwszy iPad, którego nie kupiłem. Potem się zaczęły się pytania – „Dlaczego nie kupię?”, „Czy Apple upada?”, „Czy kupię mini?”, „Czy przestałem być fanboyem?”, „Czy w związku z tym nie będzie testu na ipod.info.pl?” itp itp. Odpowiadam więc:
– Nie przestałem być Fanboyem, po prostu nie kupuję wszystkich iPadów
– bo to nie iPody :)
– bo nie mam studni z pieniędzmi bez dna
– a przede wszystkim nie kupuję bo wole wersję Mini i ją zamierzam kupić
– Apple przez to raczej … raczej nie upadnie
– nie upadło przecież jak nie kupiłem iPada czwartej generacji
– test na ipod.info.pl prawdopodobnie się pojawi
– a to dlatego, że możliwe, że będę miał dostęp iPada Air
– gdyż możliwe, że kupi go sobie Monika :)

2099 zł, tyle kosztuje najtańsza wersja iPada Air, to i dużo i mało. Dużo jeśli miała by być to tylko zabawka do czasu pojawienia się iPada mini, mało jeśli weźmiemy pod uwagę, że dostajemy świetny, lekki, przenośny komputer na którym większość osób zrobi wszystko czego wymaga od nich cyfrowe życie. Co więcej dla większości osób Air będzie bardziej racjonalnym wyjściem niż iPad mini. Po pierwsze iPad mini to druga edycja tego sprzętu i za rok pewnie zmieni wygląd zewnętrzny, po drugie większy ekran w tablecie to jednak większe możliwości.

iPad Air, iPad mini z Retiną … etc

Kilka godzin temu skończyła się prezentacja Apple. Nie owijając w bawełnę uważam, że to była najlepsza prezentacja Apple od dłuższego czasu. Przeprowadzona mistrzowsko z fajnymi żartami, luźna i nienużąca. Naprawdę przyjemnie mi się ją oglądało. Możliwe, że to dlatego, że oglądałem ją dość uważnie nie będąc bezpośrednio zaangażowany w prowadzenie prezentacji dla iMagazine. Byłem sam w pokoju hotelowym i mogłem się jej w pełni oddać – hmmm to chyba źle brzmi. Jeśli chodzi o samo prowadzenie prezentacji, to Apple jest miliony lat przed innymi firmami robiąc to dokładnie tak jak powinno wyglądać. Ale przecież najważniejsze jest to co pokazano.

Darmowa aktualizacja do OS X 10.9 Mavericks, darmowy pakiet dla iWork oraz iLife dla nowych urządzeń, nowe MacBooki z Retina i Mac Pro. Naprawdę duża dawka „dobra” o którym przeczytacie oczywiście na iMagazine. Ja na trochę dłużej chcę się zatrzymać oczywiście przy iPadach.

Na początek iPad mini z Retiną – to ten iPad którego kupię. Konkretnie to zaś kupię wersję z LTE o pojemności 32GB w kolorze Gwiezdnej Szarości. Miałem obawy czy iPad mini dostanie ekran Retina – dostał. Miałem obawy czy dostanie procesor A7 – dostał nawet plus koprocesor M7. Miałem obawy o działanie na baterii – niepotrzebnie działa tyle ile wersja obecna. W takiej konfiguracji z takim ekranem (326ppi) i wymiarami jak poprzednik bezsprzecznie nowe Mini będzie najlepszym małym tebletem na rynku. Od początku wiedzieliśmy, że Mini, które mamy aktualnie w kieszeniach (mieści się przecież) to wersja niejako przejściowa przed wersją z Retiną. Teraz już jest to produkt kompletny i pewnie kupi go nawet Dominik. W Polsce jak i na całym świecie będzie dostępny w listopadzie tego roku, dokładnie niestety nie wiadomo kiedy. Znamy za to polskie oficjalne ceny, iPad mini Wi-Fi zaczyna się od 1699 zł (16GB), a wersja z LTE to wydatek minimum 2199 zł. Co ciekawe iPad mini dostępny jest też w wersji o pojemności 128GB i w najdroższej wersji kosztuje 3399 zł. Osobiście uważam, że 128GB zdecydowanie bardziej by się przydało w iPhone lub iPodzie touch niż w iPadzie.

To teraz iPad air … tak tak air. Tak naprawdę nie wiem skąd ta nazwa, może  się podobać, może nie podobać, ja za bardzo się nią nie przejmuję – nazwa to nazwa. Dla mnie iPad air to nadal po prostu duży iPad. Duży czyli z ekranem 9,7″. Mimo, że ekran ma taką samą wielkość jak w poprzedniej generacji to jednak zewnętrzne wymiary są zdecydowanie mniejsze. Air jest lżejszy – waży tylko 478g co podobno czyni go najlżejszym dużym tabletem na rynku. Dla porównania iPad mini waży 341g. Nie wiem czy jest to faktycznie najlżejszy duży tablet, ale wiem, że spadek wagi w porównaniu do poprzedniego modelu jest spektakularny. Oprócz tego Air jest też cieńszy od wersji poprzedniej oraz ma mniejsze ramki wokoło ekranu. Wygląda dzięki temu zdecydowanie zgrabniej. Nie mogę się doczekać aż wezmę go do ręki, a stanie się to dość szybko bo w sklepach w Polsce będzie już 2 listopada (na świecie 1 listopad, ale my wtedy mamy zamknięte sklepy). W środku oczywiście procesor A7 + M7. Polskie ceny zaczynają się od 2099 zł za Wi-Fi oraz 2599 zł za wersję z modemem.

Nie sprawdziło się kilka plotek, nie ma kolorowych iPadów, nie ma nawet złotego, nie ma Touch ID, czyli przecieki na temat Apple to czasem tylko wyssane z palca plotki. Apple spektakularnie dopracowało swoje tablety nie pozostawiając wiele miejsca na kolejne ulepszenia. Nie jestem sobie w stanie wyobrazić co można jeszcze ulepszyć w iPadzie – może dodać Touch ID, ale to chyba wszystko. Dlatego za rok o tej porze prawdopodobnie będziemy rozmawiać o nowym produkcie, którym wcale nie będzie iPad jakiego znamy o ile w ogóle będzie to iPad.

„We still have a lot to cover” – czyli nowe iPady i co jeszcze ….

października, o godzinie 19:00 czasu polskiego, w Yerba Buena Center w San Francisco.

Apple rozesłało dziś kolorowe zaproszenie na event, który odbędzie się 22 października. Tytuł mówi naprawdę niewiele „We still have a lot to cover”, samo zaproszenie również za wiele nam nie zdradza. To co wiemy na 100% to to, że impreza odbędzie się 22 października, o godzinie 19:00 naszego czasu w Yerba Buena Center San Francisco. W ramach iMagazine będzie z tej okazji jakaś impreza ale ja na pewno nie będę mógł brać w niej czynnego udziału :/. To co zobaczymy to już tylko plotki i nasze przypuszczenia:
– nowy iPad z dużym ekranem i węższymi ramkami
– nowy iPad mini z Retiną
– nowe MacBooki Pro Retina z procesorami Haswell
– finalna wersja OS X 10.9 
– wejście do sprzedaży nowego Mac Pro
– nowe Apple TV
– nowy iPod shuffle
– ??????

Macid jakiś pomysł co się może kryć za hasłem „We still have a lot to cover”? Najlepszą propozycję – mającą najwięcej „lajków” nagrodzę jakimś fajnym gadżetem :)

iPady z Touch ID – są prawie pewne

iPady z Touch ID - są prawie pewneTo co widzicie na zdjęciu to podobno iPad 5 generacji z Touch ID w przycisku Home. Nie watpię, ze w obu (5G oraz mini 2G) nowych iPadach, ktore zobaczymy prawdopodobnie 22 października (dziś wieczorem powinno być oficjalne potwierdzenie) będzie zastosowana technologia Touch ID. Apple słynie przecież unifikacji produktów, a używanie Touch ID użaleznia i jednocześnie powoduje pewnego rodzaju dysonans poznawczy gdy mamy go w iPhone, a nie mamy w iPadzie. Nauczyłem sie odblokowywać mojego iPhone’a 5s poprzez wciśnięcie i pozostawienie na dłużej palca na przycisku Home. Touch ID skanuje wtedy mój palec i odblokowuje telefon. Są z tym niestety dwa problemy. Pierwszy to taki, ze za każdym razem próbuje zrobić to samo na iPadzie, wciskam Home i czekam. Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka i na pewno w Apple doskonale to wiedzą więc zastosowania Touch ID w iPadach możemy być pewni.
Niestety z Touch ID jest jeszcze jeden problem, a mianowicie precyzja skanowania naszego palca. Palec mokry – zapomnijcie o poprawnym zeskanowaniu, palec spocony – brak poprawnego skanowania, palec tłusty – niepoprawny skan, palec krzywo położony – to samo, brudny przycisk Home – skanowanie niepoprawne. Pięć złych skanowań i musimy wpisać ręcznie kod blokady. W moim przypadku poprawność skanowania to około 80%, to dużo ale i mało. Zazwyczaj skanowanie się udaje i mam szybko odblokowany telefon, czasem jednak nie udaje sie kilka razy pod rząd i jest to strasznie frustrujące.  Mam też dla Was mała radę, jeśli często macie problem z prawidłowym skanowaniem palca to dodajcie go do systemu dwa razy, raz zeskanujecie go normalnie, a raz położonego pod kątem około 90 stopni. Poprawia to w znaczący sposób poprawność skanowania.

Nowe iPady też 10 września?

Za dwa tygodnie – 10 września – prawdopodobnie odbędzie się długo oczekiwana konferencja Apple. Wszyscy się przygotowujemy na prezentację  iPhone 5S oraz 5C tymczasem www.bloomberg.com informuje, że zobaczymy w jej trakcie również nowe iPady. Do tej pory iPady zawsze miały osobną konferencje i szczerze mówiąc wątpię czy zdecydują się na jednoczesną prezentację tylu nowości. Choć z drugiej strony kusząca dla Apple może być opcja odświeżenia całej iOSowej linii. Jeśli miałbym obstawiać czy na jednej konferencji pojawią się zarówno nowe iPady jak iPhony to raczej bym powiedział, że nie, jeśli zaś nawet to na pewno nie wejdą do sprzedaży w tym samym okresie. 10 września coraz bliżej, a ja coraz bardziej nie mogę się doczekać prezentacji.
Wrzesień to będzie gorący gadżetowo i nie tylko gadżetowo okres. Z jednej strony nie mogę się doczekać, z drugiej jak patrzę do kalendarza to, aż się boję jak wszystkiemu podołam.