Za mną trochę więcej niż cały dzień z iPhone 5S i mam już kilka spostrzeżeń, którymi chcę się z Wami podzielić. Nie traktujcie tego tekstu jako test bo nim nie jest, na test przyjdzie jeszcze pora. 30 kilka godzin to bowiem za mało na większy test, ale wystarczająco aby spisać swoje spostrzeżenia. Jeśli chcecie wiedzieć coś więcej niż przeczytacie to pytajcie w komentarzach.
Wygląd
iPhone 5S wygląda prawie dokładnie tak samo jak iPhone 5. Różnice są tak samo subtelne jak różnice między iPhone 4, a 4S. Fan zauważy ale zwykły śmiertelnik nie. Pierwsza różnica to podwójna (wyższa) lampa doświetlająca zdjęcia. Druga to inny przycisk Home. Uspokajam jest ciągle wciskany, chociaż używając sensora Touch ID dłuższy czas, czasem delikatnie dotykam przycisku czekając na efekt przejścia do głównego ekranu. Przycisk nie ma narysowanego w w środku kwadracika, a na zewnątrz jest otoczony metalowym ringiem w kolorze telefonu. Skoro jesteśmy już przy kolorze to iPhone 5S jest w trzech kolorach. Srebrny, czyli identyczny jak wcześniejszy model 5, grafitowy (gwiezdna szarość) oraz szampański/złoty. Ileż to słyszeliśmy narzekań na szampański kolor iPhone’a – dla dresów, dla Ruskich itp. Tymczasem na żywo kolor jest bardzo, bardzo subtelny i podoba się większości osób w tym Polakom i mężczyznom jednocześnie :). Mi osobiście podoba się średnio, ale nie jest brzydki. Ja w tym roku wybrałem model grafitowy i bardzo się cieszę z tego wyboru. To nowy kolor w palecie Apple i telefon w tym kolorze wygląda znakomicie. Tu kolejny raz muszę Was uspokoić – aluminium w tym modelu jest właśnie grafitowego koloru, a nie jest anodyzowane ani malowane na ten kolor. Dzięki temu nawet zarysowane będzie miało ten sam kolor.