Wokalistce Taylor Swift udało się przekonać Apple do zmiany stanowiska w sprawie płacenia lub nie płacenia wykonawcom za trzymiesięczny bezpłatny okres korzystania z usługi Apple Music. Pierwotnie Apple nie planowało płacić artystom w okresie w którym samo nie zarabia od klientów. Jednak protesty wokalistów z Taylor Swift na czele spowodowały, że firma zmieniła stanowisko. Oczywiście już pojawiają się głosy, że to była ustawka, ale to już naprawdę teorie spiskowe grubą nicią szyte. Ważne, że Apple zapłaci wykonawcom za ich pracę. Skoro jednak udaje się przekonać Apple do zmiany stanowiska to i ja spróbuję.
Strasznie mnie wkurza, że Apple nie zapowiedziało wsparcia usługi Apple Music dla klasycznych iPodów, a jak sobie pomyślę, że takie wsparcie będzie na Andoridzie to mi się scyzoryk w kieszeni otwiera. Posiadacze iPodów to bardzo wierni klienci Apple, którzy nadal używają miliony iPodów na całym świecie. Biegają z nimi, ćwiczą na siłowni, używają w samochodzie, odcięcie ich od nowej usługi jest po prostu zagraniem nie fair. Te iPody są przecież nawet nadal w sprzedaży. Wystarczyło by oddelegować kilku programistów do poprawek oprogramowania w iPodach oraz poprawienia programu iTunes, to proste prace, wykonają je nawet stażyści. To by na pewno kosztowało wielokrotnie mniej niż zapłacenie artystom za wspomniane trzy miesiące. Tym razem jednak wygrali by coś lojalni klienci firmy. Rozumiem, że iPod to już nie jest sexy produkt, ale kojarzy się z muzyką oraz Apple jak żaden inny. Apple Music na iPodzie Classic byłby niesamowicie dobrym ruchem marketingowym. Apple pomyślcie nad tym, a Wy dajcie RT.