Prima Aprilis za nami. Mój żarcik nie był jakiś wykwintny, ale ręka była prawdziwa, przedmiot w ręku też, ale trochę powiększy. Ja jednak nie o tym. Dziś pierwszy raz miałem na głowie Oculus Rift czyli okularo-hełmn, słynny ostatnio bo kupił go Facebook. Jego zadaniem jest przenoszenie nas do trzeciego wymiaru. Podobne konstrukcje miałem na głowie już chyba z 10 lat temu i grałem w nich w Doom’a. Wtedy jednak nie czułem nic z tego co czułem dziś. Dziś zaś stałem pewnie na nogach po środku pokoju i wirtualnie jechałem kolejką górską. Niektóre zakręty powodowały, że chwiałem się na nogach jak po niejednej kolejce. Technologia mnie oszukała, zrobiła mi Prima Aprilis w najlepszym wydaniu. Cała zabawa odbywała się w mojej głowie, której ciało się poddało. Nie było żadnych przeciążeń, a ja się chwiałem jakby były. To niesamowite jak łatwo technologia może oszukać nasze ciało. Mam przed oczami marnej jakości obraz, wiem, że to tylko zabawa, a jednak moje ciało poddało się temu bezwiednie. Strach pomyśleć co będzie jak grafika się poprawi.
Kilka razy pisałem Wam, że obecna technologia mnie nudzi, że smarthony i tablety są nudne. Teraz powiem Wam co nie jest nudne – połączenie Oculus Rift z Google Glass to jest to na co czekam. Oszukanie mnie i przeniesienie w inny wymiar. To będzie przyszłość. Idziemy po Warszawie, a widzimy Wenecję, kochamy się z własną dziewczyną, a za jedyne 0,89 Euro możemy mieć zamiast niej ciało Monici Bellucci. Podoba się Wam? Nie? Przykro mi to Was czeka.